- Rusz swoje cztery
litery, Sam! - pod moimi drzwiami w akademiku stała Liz, która darła się na
całe gardło.
- No już, już! Muszę jeszcze ubrać buty - pospiesznie wsuwałam na swoje stopy czarne szpilki, które uszykowałam sobie już tydzień temu na tę dyskotekę.
- Jak przez ciebie się spóźnimy... - nie dałam jej dokończyć, bo pospiesznie wyszłam z pokoju i już zamykałam za sobą drzwi.
- Przestań, przecież już idziemy - wywróciłam oczami i przytuliłam przyjaciółkę na przywitanie.
- Wiesz jak mi zależy na tym, żeby pokazać się z jak najlepszej strony Max'owi - popatrzyła na mnie swoimi zielonymi oczami podkreślonymi czarną kredką.
- Wiem, ale nie masz się czym przejmować, w tej czerwonej kiecce wyglądasz zabójczo - uśmiechnęłam się.
- Dzięki kochana, ty również wyglądasz ekstra.
Na dyskę dotarłyśmy w samą porę. Poszłyśmy do baru i zamówiłyśmy po drinku, a następnie ruszyłyśmy na podbój parkietu. Zauważyłam jak Max tańczy z jakąś laską dlatego pociągnęłam Liz do jakiegoś przystojnego chłopaka, a oni zaczeli tańczyć. Uff... Problem z głowy. Przecisnęłam się między tańczącymi ciałami i ponownie usiadłam na stołku barowym.
- Poproszę piwo z sokiem malinowym - powiedziałam do barmana.
- Już się robi - barman chwycił szklankę wlał sok malinowy i nalał piwo z nalewaka, a następnie podał mi. - Proszę.
Zaczęłam powoli sączyć mój napój i zastanawiać się co takiego Liz widzi w Max'ie. Poza tym, że jest w szkolnej reprezentacji piłki nożnej nie ma w nim ani urody ani charakteru - kompletne zero. Przyglądałam się jak Liz tańczy z tym kolesiem, którego dla niej wypatrzyłam. Wydawało mi się, że jej się spodobał, bo uśmiechała się do niego zalotnie podczas gdy on kręcił nią w rytm muzyki również się uśmiechając. Gościu był o wiele przystojniejszy niż Max więc wolałabym, żeby Liz wybrała jego a nie tego debila. Jutro zapytam się jej o tego kolesia. Po 10 minutach sączyłam już kolejne piwo i dalej wpatrywałam się w ludzi wirujących na parkiecie.
- Co taka ładna dziewczyna robi sama przy barze? - usłyszałam męski głos koło siebie, obróciłam się w tamtą stronę.
Na stołku po mojej lewej stronie siedział ciemny blondyn z oczami o kolorze błękitu oceanu. Miał na sobie ciemne jeansy, białą koszulkę i czarną skórę.
- Mogłabym zadać ci to samo pytanie przystojniaku - ponieważ miałam we krwi już trochę alkoholu od razu zaczęłam do niego zarywać gdy zauważyłam, że z niego niezłe ciacho.
Nieznajomy tylko pokazał mi swoje białe zęby w uśmiechu i wyciągnął do mnie dłoń.
- To jak, zatańczysz...Nieznajoma? - powiedział puszczając do mnie oczko.
- Sam i tak, zatańczę Nieznajomy - na mojej twarzy zagościł banan.
- Proszę, mów mi Dan.
Tańczyliśmy w rytm muzyki elektronicznej co jakiś czas podchodząc do baru po kolejne drinki. Bawiłam się wyśmienicie, a Dan wydawał mi się nieziemsko przystojny i fajny. Gadaliśmy na różne tematy, których nie pamiętam, ale i tak śmiałam się bez opamiętania. Co jakiś czas wymieniałam z Liz spojrzenia typu: "No, no niezły towar ci się trafił". Przed końcem dyskoteki film mi się urwał i nie wiedziałam co się ze mną dzieje.
- No już, już! Muszę jeszcze ubrać buty - pospiesznie wsuwałam na swoje stopy czarne szpilki, które uszykowałam sobie już tydzień temu na tę dyskotekę.
- Jak przez ciebie się spóźnimy... - nie dałam jej dokończyć, bo pospiesznie wyszłam z pokoju i już zamykałam za sobą drzwi.
- Przestań, przecież już idziemy - wywróciłam oczami i przytuliłam przyjaciółkę na przywitanie.
- Wiesz jak mi zależy na tym, żeby pokazać się z jak najlepszej strony Max'owi - popatrzyła na mnie swoimi zielonymi oczami podkreślonymi czarną kredką.
- Wiem, ale nie masz się czym przejmować, w tej czerwonej kiecce wyglądasz zabójczo - uśmiechnęłam się.
- Dzięki kochana, ty również wyglądasz ekstra.
Na dyskę dotarłyśmy w samą porę. Poszłyśmy do baru i zamówiłyśmy po drinku, a następnie ruszyłyśmy na podbój parkietu. Zauważyłam jak Max tańczy z jakąś laską dlatego pociągnęłam Liz do jakiegoś przystojnego chłopaka, a oni zaczeli tańczyć. Uff... Problem z głowy. Przecisnęłam się między tańczącymi ciałami i ponownie usiadłam na stołku barowym.
- Poproszę piwo z sokiem malinowym - powiedziałam do barmana.
- Już się robi - barman chwycił szklankę wlał sok malinowy i nalał piwo z nalewaka, a następnie podał mi. - Proszę.
Zaczęłam powoli sączyć mój napój i zastanawiać się co takiego Liz widzi w Max'ie. Poza tym, że jest w szkolnej reprezentacji piłki nożnej nie ma w nim ani urody ani charakteru - kompletne zero. Przyglądałam się jak Liz tańczy z tym kolesiem, którego dla niej wypatrzyłam. Wydawało mi się, że jej się spodobał, bo uśmiechała się do niego zalotnie podczas gdy on kręcił nią w rytm muzyki również się uśmiechając. Gościu był o wiele przystojniejszy niż Max więc wolałabym, żeby Liz wybrała jego a nie tego debila. Jutro zapytam się jej o tego kolesia. Po 10 minutach sączyłam już kolejne piwo i dalej wpatrywałam się w ludzi wirujących na parkiecie.
- Co taka ładna dziewczyna robi sama przy barze? - usłyszałam męski głos koło siebie, obróciłam się w tamtą stronę.
Na stołku po mojej lewej stronie siedział ciemny blondyn z oczami o kolorze błękitu oceanu. Miał na sobie ciemne jeansy, białą koszulkę i czarną skórę.
- Mogłabym zadać ci to samo pytanie przystojniaku - ponieważ miałam we krwi już trochę alkoholu od razu zaczęłam do niego zarywać gdy zauważyłam, że z niego niezłe ciacho.
Nieznajomy tylko pokazał mi swoje białe zęby w uśmiechu i wyciągnął do mnie dłoń.
- To jak, zatańczysz...Nieznajoma? - powiedział puszczając do mnie oczko.
- Sam i tak, zatańczę Nieznajomy - na mojej twarzy zagościł banan.
- Proszę, mów mi Dan.
Tańczyliśmy w rytm muzyki elektronicznej co jakiś czas podchodząc do baru po kolejne drinki. Bawiłam się wyśmienicie, a Dan wydawał mi się nieziemsko przystojny i fajny. Gadaliśmy na różne tematy, których nie pamiętam, ale i tak śmiałam się bez opamiętania. Co jakiś czas wymieniałam z Liz spojrzenia typu: "No, no niezły towar ci się trafił". Przed końcem dyskoteki film mi się urwał i nie wiedziałam co się ze mną dzieje.
* *
*
Obudziłam się dopiero po 12 z okropnym bólem głowy i uczuciem jakbym zaraz miała zwymiotować. Nigdy więcej nie będę piła tyle alkoholu na jednej imprezie. Nawet nie chcę wiedzieć jak teraz wyglądam, ale mimo woli spojrzałam w dół. Jest dobrze, nie zrzygałam się na siebie przez sen, a na sobie dalej miałam moją małą czarną. Po 10 min biegłam do kibla i zaczęłam rzygać. Co za los, a po co tyle chlałam? Przecież jeszcze nigdy w życiu się nie upiłam. Przez cały czas jak zwracałam trzymałam swoje brązowe włosy jedną ręką, aby ich nie zarzygać. Wracając do łóżka przejrzałam się w lustrze i się skrzywiłam. Wyglądałam jak pół dupy zza krzaka i tak samo się czułam. Doczłapałam do kuchni i wlałam sobie do szklanki wody, którą zwilżyłam usta i gardło. Nie wiedziałam co ze sobą zrobić, jedyne za co mogłam być wdzięczna to to, że była sobota. Wróciłam do łóżka i włączyłam telewizor. Byłam tak wyczerpana, że nawet nie mogłam skoncentrować się na moim ulubionym serialu. Przełamałam się i przebrałam się w to. Poszłam do łazienki, związałam włosy w kitkę i umyłam twarz. Postanowiłam, że dobrze zrobi mi spacer na świeżym powietrzu z Liz. Ubrałam moje Conversy i ruszyłam przez korytarz akademika do pokoju Liz. Zatrzymałam się przed jej drzwiami i zapukałam jednak nikt mi nie odpowiedział. Po chwili zapukałam ponownie.
- Kto, czego chce?! - usłyszałam Liz, była zaspana.
- To ja, weź mnie wpuść - odkrzyknęłam.
Usłyszałam jak Liz przekręca zamek w drzwiach i je otwiera przede mną. Stwierdziłam, że wygląda podobnie jak ja kiedy wstałam, jednak miała na sobie koszulę nocną, a nie sukienkę z dyskoteki.
- Wczoraj koleś z którym tańczyłaś wynosił cię na rękach, bo film ci się urwał, a teraz zasuwasz do mnie tak wcześnie... - powiedziała i ziewnęła.
- Wcześnie? Jest 14... - spojrzałam na nią z krzywym uśmieszkiem.
- O kurde! Na 15:30 umówiłam się z Kris'em!
- Aa! To tak się nazywa ten chłoptaś.
- Taa, ja chociaż zdążyłam się umówić z chłopakiem, a ty po prostu zemdlałaś - pokazała mi język.
- Ubieraj się, a nie się przekomarzasz. Idę na spacer, powodzenia - pożegnałam się i wyszłam na zewnątrz.
Postanowiłam, że przejdę się do parku. Słońce grzało a ptaki śpiewały co sprawiło, że ból głowy lekko ustąpił. Na drzewach zaczęły pojawiać się już pąki kwiatów a trawa wręcz zieleniała w oczach. Wszędzie dało się zauważyć pierwsze oznaki wiosny, która w tym roku zaczęła się bardzo szybko. Niedługo skończę szkołę Dallas High School Historic District i wybieram się do Londynu. Pewnie tam znajdę studia z profilem na jaki chcę iść, ale co ważniejsze chcę po prostu zwiedzić to miasto. Moja mama i tata są zapracowani i w sumie nigdy nie miałam wakacyjnego wyjazdu z nimi. Jeśli jechałam gdzieś w wakacje to albo z Liz, jej rodzicami i starszą siostrą, albo do babci do Phoenix. Co tam wiele mówić, moje życie nigdy nie było szczególnie ciekawe. Jedyne na co nie mogę narzekać to na kasę, bo moi rodzice przez to że tyle pracują mają sporo kasy - są politykami, a wiadomo, że oni dostają kasę za siedzenie i pierdzenie w stołek.
Świeże powietrze dobrze wpływało na moją głowę więc nie czułam mdłości i nie chwiałam się na boki. Po całym parku rozpierzchło się dziś sporo ludzi - spacerowiczów z psami, dzieciaków bawiących się w podchody, a także zwykłych ludzi chcących oderwać się od codziennego rumoru miasta. Ci pierwsi wzbudzili we mnie zazdrość, ponieważ zawsze chciałam mieć psa, a w sumie nigdy nie mogłam go mieć - w domu mama mi nie pozwalała kupić psa, a w akademiku nie wolno go mieć. W sumie myślałam żeby wynająć mieszkanie aby kupić sobie jakiegoś psiaka, ale stwierdziłam, że nie mogłabym go zostawiać na całe dnie samego w domu podczas gdy ja miałam zajęcia. Jak zakończę swoją edukacje, przyrzekam, że będę miała pieska. Szłam ścieżką i próbowałam przypomnieć sobie cały, wczorajszy wieczór. No więc poszłam tam z Liz, przyciągnęłam ją do jakiegoś kolesia z którym dziś ona idzie na randkę, poszłam do baru i wypiłam 2 piwa, potem gadałam z jakimś kolesiem...Chyba miał na imię Dan.. Tak! Dan! Poprosił mnie do tańca - tańczyliśmy, gadaliśmy, piliśmy a potem zemdlałam. Liz mówiła, że wyniósł mnie z klubu na rękach. Szkoda, że akurat tego nie pamiętam. Gość wydawał się przystojny, a możliwe że straciłam okazję poznania go już na zawsze. Chyba czas uruchomić najlepszego przyjaciela każdego nastolatka - Facebook'a! Włączyłam fejsa w telefonie i przejrzałam swój profil: 1 zaproszenie do znajomych i 12 powiadomień. Od razu sprawdziłam zaproszenia. Ukazało mi się zdjęcie kolesia z klubu tylko tym razem miał na sobie wyłącznie kąpielowe spodnie do kolan i deską surfingową pod pachą - Dan Write. To musi być on. Zaakceptowałam zaproszenie i szybko przejrzałam powiadomienia. Jak zwykle jakieś konfy pod zdjęciami, których nawet nie warto czytać. Gdy wyszłam z podglądu zdjęcia mojej kumpeli zobaczyłam, że mam jedną wiadomość. Momentalnie znalazłam się w skrzynce odbiorczej.
Dan: Myślałem, że więcej się nie zobaczymy. Hej piękna ;D
Ja: Siemka :) Miałam takie same obawy. Przepraszam, za wczoraj. Upiłam się do nieprzytomności i musiałeś mnie wynosić. Przykro mi ;c
Dan: Co ty, to była sama przyjemność ^^ Choć muszę przyznać, że jak zemdlałaś mi w ramionach to trochę się przestraszyłem.
Ja: O nie, tylko nie mów mi, że zrobiłam coś głupiego...
Dan: Heh ;D Czemu od razu głupiego? Czy to, że ze mną tańczyłaś było głupie?
Ja: Skąd! Przecież wiesz co miałam na myśli :D
Dan: Taa, jeśli o to chodzi to nie miałaś odpałów :P
Ja: Dzięki, uspokaja mnie to C:
Dan: Myślałem trochę nad tym... Może spotkamy się dzisiaj? Oczywiście jeśli chcesz...
Ja: Chętnie :) Podaj czas i miejsce ;D
Dan: Niech pomyślę... Może spotkamy się w wesołym miasteczku? Przyjechali jakiś tydzień temu do miasta, może być ciekawie ;D I może zrobimy se podwójny wypad? Jeszcze z twoją przyjaciółką i jej chłopakiem, Kris'em?
Ja: No wiesz Kris to chyba nie chłopak mojej przyjaciółki albo raczej JESZCZE nie ;D
Dan: No co ty nie powiesz... A wczoraj migdalili się przy barze xD
Ja: Zaczynam żałować, że film mi się urwał xD
Dan: Dziś możemy sobie wszystko we czwórkę naprostować ;D To jak? Spotkamy się w wesołym miasteczku koło 17? Będę przy diabelskim młynie - mam nadzieję, że mnie poznasz :)
Ja: Może być i na pewno poznam ;D
Dan: To do zobaczenia o 17 ;*
Nie zdążyłam odpisać bo Dan się wylogował, a pewnie i tak bym nie umiała. Tak, wiem, zachowuję się teraz jak dziewczynka z podstawówki podniecająca się tym, że chłopak wysłał jej średnik z gwiazdką. Dwa znaki a ile symbolizują...
* * *
Cholera, już 16:30... Zaraz przychodzi po mnie Liz z Kris'em, a ja biegam po mieszkaniu w samej bieliźnie. Połowa mojej szafy teraz znajdowała się na podłodze, a ja dalej nie znalazłam nic odpowiedniego na dziś. W końcu postanowiłam, że założę to. Poprawiłam swój makijaż - zrobiłam sobie kreski kredką i lekko je rozmazałam nadając efekt smoky eyes. Na usta nałożyłam brzoskwiniowy błyszczyk i byłam gotowa. Musiałam przyznać, że wszystko razem nie wyglądało źle. Zdecydowałam się na luźną kitkę, jednak grzywkę zostawiłam w spokoju - nawet gdybym nałożyła na nią całą puszkę lakieru wróciłaby do swojej pierwotnej postaci po jakieś godzinie.
Gdy zabierałam telefon i kluczę ze stolika w salonie usłyszałam pukanie do drzwi. Otworzyłam je i ujrzałam uroczą parkę stojącą przed moimi drzwiami. Co jak co, ale między Liz a Kris'em było widać chemie. Uśmiechnęłam się do nich i zamknęłam drzwi mieszkania na klucz. Po 5 min. byliśmy na miejscu. Wesołe miasteczko było ogromne, a ja myślałam, że to będzie jakieś gówno. Dan miał rację wybierając na punkt orientacyjny diabelski młyn - górował nad wszelkimi atrakcjami. Skierowaliśmy swoje kroki w jego stronę, lecz po dotarciu nie mogłam odnaleźć Dan'a. Po kilku minutach czekania gołąbeczki stwierdziły, że idą na Spływ Zakochany. Nie broniłam im. Rozglądałam się dookoła robiąc z siebie idiotkę, ale nigdzie nie widziałam Dan'a. No pięknie, wystawił mnie do wiatru. Już miałam odchodzić gdy wpadłam na jakiegoś kolesia. Zatoczyłam się do tyłu, ale dzięki Bogu nie upadłam.
- Ja pierdole, jak chodzisz?! - krzyknęłam.
- Ja? Chyba ty - odgryzł się chłopak.
- Wow, cięta riposta. Normalnie przy tobie to Hardcorowy Koksu się chowa - rzuciłam sarkastycznie.
- Mała, nie wiesz do kogo mówisz - zaśmiał się.
- Mała to jest twoja pała! Nie, pięknisiu nie wiem i nie chcę wiedzieć.
Gościu śmiejąc się odszedł. WTF is it? Usłyszałam za sobą oklaski. Obróciłam się w ich stronę i zobaczyłam Dan'a. No wreszcie się znalazł...
- Będę pamiętał, żeby z tobą nie zadzierać.
- Wiesz, już zaczynałam myśleć, że nas olałeś.
- Przepraszam, miałem kilka minut poślizgu, bo musiałem wyprowadzić psa.
- Wierzę ci, ale kiedyś sprawdzę czy masz psa - powiedziałam z krzywym uśmiechem.
- Spoko, zapraszam do mnie. Twist na pewno ucieszy się z twoich odwiedzin i nie zapomnij mu wypomnieć, że przez niego się spóźniłem - uśmiechnął się.
- Oki, nie zapomnę - podeszłam do Dan'a, a on mnie przytulił.
Nie widziałam w tym nic nadzwyczajnego, dziś witałam się tak samo z Kris'em i to było normalne. Ok, ok, kogo ja próbuje oszukać, przytuliłam się z Kris'em na przywitanie, ale Dan to co innego...
- Ślicznie wyglądasz, zresztą wczoraj też - posłał mi perskie oko.
- Dzięki, ty też wyglądasz niczego sobie - co ja plotę, wyglądał nieziemsko!
Miał na sobie Vansy, T-shirt i spodenki.
- Jak już jesteśmy koło diabelskiego młyna to może skorzystamy z okazji i pójdziemy na niego, hmmm?
- Możemy iść, czemu nie - wzruszyłam ramionami.
- Dwa na diabelski młyn - powiedział Dan do kasjerki.
- Zaraz oddam ci kasę za bilet.
- Chyba sobie żartujesz - chłopak szczerze się zaśmiał.
- Yyy.. Nie?
- Nie wezmę od ciebie pieniędzy, bo dzisiejszy wieczór stawiam ja - powiedział i zabrał od kasjerki dwa bilety, które mu podała.
Weszliśmy do jednego z wagoników. Maszyna ruszyła, a wagonikiem lekko wstrząsnęło. Był on zamknięty więc nie było żądnych pasów, bo pewnie uznali, że są zbędne przy tego typu wagoniku.
- Dallas wygląda zupełnie inaczej patrząc na nie z góry - powiedziałam na głos, a Dan uśmiechnął się.
- Niezaprzeczalnie.
- Opowiesz mi co się wczoraj działo? Nie za wiele pamiętam.
- Impreza jak impreza, tańczyliśmy i piliśmy. Norma. No prawie... - zaśmiał się.
- O nie, co odwaliłam? - zdenerwowałam się, na pewno się wczoraj zbłaźniłam.
- Nic, po prostu mnie pocałowałaś - Dan spojrzał na mnie swoimi oczami.
- Sorry, serio przepraszam. Zwykle nie całuje się po tym jak kogoś poznam - powiedziałam na koniec śmiejąc się, a Dan mi zawtórował.
- Nie przepraszaj, bo zrobi mi się przykro, że normalnie byś mnie nie pocałowała - tym razem mówił poważnie, trochę mnie to zbiło z pantałyku, nie wiedziałam co mam odpowiedzieć.
Nagle młyn się zatrzymał, a wagonikiem wstrząsnęło tak, że wylądowałam na Dan'ie. Żadne z nas nie miał odwagi nic powiedzieć, po prostu się na siebie patrzyliśmy nie mogąc wydusić słowa. Wagonik ruszył a ja zarzuciłam lekko głową, żeby grzywka przysłoniła mi oczy i spróbowałam się odsunąć, ale Dan mi nie pozwolił. Trzymał mnie nie pozwalając mi wstać. Zrobiło mi się dziwnie. Nie wiedziałam co mam zrobić. Co jeśli okaże się on jakimś gwałcicielem? Jestem jakieś 60 m nad ziemią. Nie mam gdzie uciec. Pozostało mi czekać na rozwinięcie się sytuacji. Dan nic nie robił, wciąż patrzył mi w oczy i nic więcej.
- Czy bez alkoholu też byś mnie pocałowała? - zapytał.
- Ja... Nie wiem...
Zrobiło mi się szkoda chłopaka, wypuścił mnie z uścisku i patrzył na mnie smutnym wzrokiem.
- Jasne, rozumiem... - powiedział.
- Nie, nie rozumiesz! Ja... - pomyślałam, że marnym pomysłem byłoby wyjaśniać mu wszystko słowami więc... pocałowałam go.
Przyciągnęłam jego twarz do swojej i złożyłam na jego ustach lekki pocałunek. Odsunęłam się i ponownie na niego spojrzałam. Co ten chłopak miał w sobie, że tam mnie do niego ciągnęło? Znaleźliśmy się na dole a drzwi wagonika się otworzyły.
- Przepraszam... - tylko powiedziałam i wybiegłam z wesołego miasteczka.
Biegłam, a nagle moja kostka wykrzywiła się w dziwny sposób, a ja poczułam okropny ból. Cholera! Innym razem, ale czemu akurat teraz?! Podniosłam się i doczłapałam się do budynku akademika. Szczęście, że miałam w sobie jeszcze na tyle adrenaliny we krwi, że doszłam do swojego lokum w miarę sprawnie. Ściągnęłam buty i walnęłam się na łóżko. Kostka strasznie bolała. Poleżałam 5 min. i poszłam do łazienki po apteczkę. Wyjęłam bandaż i owinęłam nim kostkę aby lekko ją usztywnić. Mimo, że efekt nie był powalający dało się jakoś chodzić. Poszłam do kuchni po puszkę coli, a potem usiadłam na kanapie przed telewizorem i go włączyłam. Leciał Titanic. Włączyłam akurat na scenę, w której Rose leży na tej "tratwie" czy co to tam jest, a biedny Jack zamarza w wodach oceanicznych.
- Ty głupia krowo... Jakbyś sunęła swoje dupsko to Jack by przeżył... - wyraziłam swoją opinię do telewizora.
Nie miałam ochoty ani chwili dłużej oglądać tego filmu, bo znałam go na pamięć. Zawsze oglądałam go z Liz gdy leciał w telewizji, odgrywałyśmy też parodie niektórych scen z tego filmu. To były czasu...
Przebrałam się w piżamę, wystukałam do Liz sms'a, że jestem już w domu i żeby się nie martwiła, a następnie zasnęłam.
_________________________________________________________________
No i mamy pierwszy rozdział, wydaje mi się, że jest OK, ale sami oceńcie ;) Następny rozdział ukaże się jak będzie 10 waszych komentarzy. Czytacie - komentujcie <3 Komentarze dają kopa do działania ;D Teraz jest weekend, ale w tygodniu nie będę miała za dużo czasu na dodawanie kolejnych rozdziałów więc proszę was o wyrozumiałość :3
10 komentarze:
o jaaaaa ;) kocham tooo! caly czas sie smialam z tekstow Sam! masz talent dziewczyno! czekam na nastepny!
Piszesz wspaniale ! Uwielbiam opowiadania z humorem :) Jestem ciekawa co jeszcze wymyślisz, więc czekam na dalsze rozdziały. Pozdrawiam ! ;)
Planuje jeszcze większą ilość takich tekstów ;D Dziękuję <33
Mam jakieś wizje, jeszcze nic wyraźnego, ale już na jakieś 4 rozdziały jest pomysł tylko to napisać :) Dziękuję bardzo i także pozdrawiam ; *
Chciałabym was przeprosić, ponieważ wkradł się mi błąd, ale już jest OK. Być może nikt go nie zauważył, bo jeśli się tak wczytać, to się go nie dostrzeże ;) Jeszcze raz was przepraszam ^,^ Przy okazji chciałabym się was zapytać czy wrzucić Max'a do tej historii. Miał być bohaterem epizodycznym, ale tak dzisiaj sobie pomyślałam, że można by go dodać i trochę urozmaicić życie Sam. Co wy na to? ;)
Mówiłam , no mówiłam ..
Jak zawszee .. jak zawsze ..
TO jest po prostu MEGA :3
Zgadzam sie ze wszystkimi komentarzami wyżej ;3
Ty po prostu masz talent :3 x
Dziękuję ; **
Pierwszy mi wyszedł, ale zobaczymy jak będzie dalej ;p
u mnie szósty rozdział serdecznie zapraszam amore-immortale.blogspot.com
chcialam poinformowac ze wrocilam na bloga ze starym opowiadaniem! amore-immortale.blogspot.com
Na pewno będę czytać ;)
Prześlij komentarz